W tym numerze - La Voz de Polonia La Voz de Polonia

Anuncio
ORGAN PRASOWY ZWIĄZKU POLAKÓW W ARGENTYNIE – ZAŁOŻONY W 1922 ROKU
Rok XCIV Nr 08 (5216)
Buenos Aires, agosto - sierpień 2016
Nr pojedynczy $ 31,00.-
W tym numerze
AGOSTO 2016 SIERPIEń
* Kopiec Powstania
* ś.D.M.
* San Justo
* S.P.K.
* Circuito Polaco
* Wanda
* Ognisko Polskie
i więcej...
Monedas de Colección de “La
Representación de Polonia en los
Juegos Olímpicos Rio de Janeiro
NUESTRO SITIO
www.upranet.com.ar
TU PÁGINA
2016”
http://www.glospolski.com.ar/new/category/sociales-y-culturales
Str. 2
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Kopiec Powstania Warszawskiego
(5216)
ce poległych. Przy podejściu do wzgórza odsłonięto
pamiątkową tablicę. Ze szczytu kopca można podziwiać panoramę dzisiejszej stolicy.
Zaproponował: zbyszekf60
źródło:
http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/32381,warszawa-kopiec-powstania-warszawskiego.html
Fot.: https://commons.wikimedia.org
Levantamiento de Varsovia
Po wyzwoleniu spod hitlerowskiej okupacji panorama centrum miasta przypominała katastroficzny krajobraz. Niekończące się morze ruin rodziło pytanie,
czy stolica będzie w stanie się odrodzić. Jednak od
pierwszych dni wolności mieszkańcy rozpoczęli porządkowanie terenu i powolną odbudowę. Jednocześnie władze podjęły decyzję o rekonstrukcji Warszawy. Powołano instytucje, które zajęły się organizacją
prac.
Od samego początku odbudowy Warszawy istniał
problem z zalegającym miasto gruzem zniszczonej
zabudowy. Oczyszczając teren zaczęto wywozić go
na tereny przy ulicy Bartyckiej na Czerniakowie, powoli usypując z niego kopiec. Inicjatorem tego rozwiązania był architekt Stanisław Gruszczyński, który
wzorem Kopca Kościuszki chciał w ten sposób uczcić
pamięć poległych w Powstaniu Warszawskim.
Na czerniakowskie usypisko wywożono resztki budynków w okresie 1946-1950 usypując wzgórze o
wysokości niemal 120 metrów. Z planów Gruszczyńskiego ostatecznie nic nie wyszło, a Kopiec Czerniakowski, który tak powszechnie nazywano z czasem
porósł samosiejkami drzew i krzewów. Taki obraz
tego miejsca trwał do lat 90-tych XX wieku.
W 1994 r., gdy przypadła 50-ta rocznica wybuchu
Powstania Warszawskiego z inicjatywy żyjących jego
uczestników na szczycie wzgórza odsłonięto pomnik.
Pomnik z 15-metrowym znakiem „Polski Walczącej”
zaprojektował żołnierz Armii Krajowej Eugeniusz
Ajewski. Jednocześnie wzniesienie nazwano Kopcem
Powstania Warszawskiego. Dalsze prace nad rewitalizacją tego osobliwego pomnika przeprowadzono na
początku XXI w.
W 60-rocznicę wybuchu Powstania można było już
wejść na kopiec po najdłuższych schodach w Warszawie liczących 400 stopni. Po bokach Alei Godziny
„W” wbito w ziemię drewniane krzyże upamiętniają-
Fot: Adrian Grycuk, 1 August 2016, 17:04:24
Tradicionalmente, el 1 de Agosto a las 17.00 hs.
los habitantes de la capital de Polonia se detienen
por un minuto en honor a los que murieron en el
Levantamiento de Varsovia y el 5 de agosto participan en la solemne Marcha de la Memoria la
que se desplaza por las calles del distrito “Wola”
hacia el parque de los Insurgentes de Varsovia y la
exposición “Zachowajmy ich w pamięci” - “Mantengamoslos en la memoria”, en conmemoración
de las víctimas del Levantamiento Varsovia.
BIBLIOTECA IGNACIO DOMEYKO
El miércoles pasado compartimos una charla muy
interesante y amena con los representantes de las
universidades polacas que nos visitaron. Conocimos
cuáles son las posibilidades de estudios que ofrecen
algunas universidades, ya sea para cursar en Polonia
carreras universitarias o realizar cursos de idioma y
cultura polaca. Finalizada la charla y luego de compartir una copa de vino los visitantes recorrieron la
(cont. pag. 3)
(5216)
(de pag. 2)
biblioteca y el “Dom Polski”.
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Str. 3
Światowe Dni Młodzieży – czym
one są?
Światowe Dni Młodzieży to Święto młodych
ludzi z całego świata i wbrew pozorom nie tylko
katolików. Zapoczątkował je w 1985 roku Papież Jan
Paweł II. Jego inicjatywa w tej sprawie uważana jest
i przeszła do historii jako jedna z najważniejszych
pontyfikatu. Watykaniści uważają ich ideę za
realizacje coraz silniejszego przekonania, że Kościół
ma wiele do powiedzenia młodym ludziom, a oni
sami jemu.
Światowe Dni Młodzieży odbywają się,
co dwa, trzy lata. Za ich początek uważny jest
odbywający się w Rzymie tzw. Jubileusz Młodych,
który miał miejsce w Niedzielę Palmową 15 kwietnia
1984 roku. W Kościele trwał wtedy Rok Odkupienia.
Z tej okazji do Watykanu na papieską Mszę św.
przybyły dziesiątki tysięcy młodych wiernych.
Na życzenia papieża w bazylice Świętego Piotra
obok ołtarza umieszczono 4-metrowy drewniany
krzyż, który przekazał młodzieży mówiąc: „Nieście
go na cały świat jako znak miłości Pana Jezusa do
ludzkości”.
Inicjatywa ŚDM związana jest też z
ustanowionym przez ONZ 31 lat temu, w 1985 roku,
Roku Młodzieży popartym przez Kościół katolicki. Z
tej okazji papież Jan Paweł II napisał list apostolski
skierowany do ludzi młodych z całego świata. Był
pierwszym specjalnym do tej grupy osób. Zaprosił
ich też ponownie do Watykanu na kościelne obchody
dedykowanego im roku.
Fue un lindo encuentro!
Pierwsze wielkie spotkanie papieża z
młodzieżą świata odbyło się 30 marca 1985 r.
Le agradecemos muy especialmente a la Cónsul w Rzymie na placu na Lateranie. Młodzi ludzie
Joanna Addeo y a la Vicecónsul Anna Józefowicz por przynieśli krzyż podarowany im przez Jana Pawła
brindarnos esta posibilidad.
II, który powiedział: „Jesteście wezwani, aby
uczestniczyć w prawdziwym postępie, który poprzez
właściwe proporcje między ‘być’ a ‘mieć’ musi coraz
(c. d. na str. 4)
Str. 4
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(ze str. 3)
bardziej stawać się postępem zgodnie z zasadami
sprawiedliwości w różnych zasięgach i wymiarach;
postępem w cywilizacji miłości” oraz: „Jesteście
też wezwani, aby uczestniczyć w tym wielkim
nieodzownym wysiłku całej ludzkości, który ma na
celu odsunięcie widma wojny i budowanie pokoju”.
Karol Wojtyła postanowił też na stałe wprowadzić
spotkania z młodzieżą do kalendarza życia Kościoła.
Zdecydował, że w Niedzielę Palmową Dzień
Młodzieży będzie obchodzony jednego roku na
szczeblu diecezjalnym. Odbywać się będą spotkania
młodych ze swoimi biskupami, a co dwa-trzy lata
w wymiarze światowym, w mieście przez niego
wskazanym i z jego udziałem. W miejscu tym należy zaznaczyć, że Papież
z Dalekiego kraju, jak Karol Wojtyła lubił mówić o
sobie już w dniu inauguracji swojego pontyfikatu, 22
października 1978 roku, skierował słowa do młodych
ludzi, mówiąc: „Wy jesteście nadzieją świata, nadzieją
Kościoła, wy jesteście moją nadzieją”.
Hymnem Światowych Dni Młodzieży jest
pieśń autorstwa zmarłego w grudniu 2015 roku Ojca
Jana Góry pt. „Abba, Ojcze”. W tym roku gospodarzem już XXXI Światowych Dni
Młodzieży był Kraków. O organizację rywalizowały
też: Ryga, Seul i Londyn. O tym, że będzie to właśnie
Polska ogłosił Papież Franciszek podczas poprzednich
dni młodych 28 lipca 2013 w Rio de Janeiro. Ponownie
po 25 latach, kiedy VI Światowe Dni Młodzieży
odbyły się w Częstochowie. Tegorocznym hasłem,
a zarazem przesłaniem były słowa: Błogosławieni
miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt
5,7). Według statystyk uczestniczyło w nich ponad 3
mln osób z 187 krajów. Najwięcej, bo ponad 5 mln,
było w Manili w 1995 roku.
Światowe Dni Młodzieży są pełnymi
żywiołowości, spontaniczności i radości spotkaniami
młodych z papieżem. Mają postać olbrzymiego
festiwalu religijnego skupiającego młodzież z
całego świata, która chce wspólnie spędzić czas i
modlić się. Towarzyszę temu: pikniki, koncerty,
wspólne modlitwy, medytacje. Po za tym nie wolno
nie wspomnieć, że młodzi poznają się, zapadają
liczne znajomości i przyjaźnie, nawet na całe życie.
Najbardziej podkreślanym i powszechnie znanym
motywem jest jedność i obecność wielu różnorodnych
kultur. Ilość flag i innych wizytówek państw stanowią
dowód na udział w nich różnych narodów z każdego,
nawet najdalszego zakątka kuli ziemskiej i ukazanie
własnego sposobu przeżywania katolicyzmu. W
tym roku nawet po raz pierwszy w historii przybyli
młodzi z m.in.: Sudanu Południowego, Palestyny,
(5216)
Bangladeszu i Kiribati małego wyspiarskiego
państewka położonego na Oceanie Spokojnym wokół
równika. Wiele z tych osób mogło stać się świadkami
Światowych Dni Młodzieży dzięki pomocy i
sponsorom nawet z innych krajów, jak w przypadku
ostatniego z wymienionych. Podczas głównych
wydarzeń pielgrzymi wymieniają się flagami,
koszulkami, krzyżykami i innymi przedmiotami
związanymi z wiarą.
Młodzież przybywającą z odległych zakątków
kuli ziemskiej goszczą parafie. Dla wielu z nich
domem na te kilka dni zanim wyruszą na najważniejsze
chwile, czyli spotkania z papieżem są te prywatnych
ludzi, którzy podejmują wcześniej decyzję o ich
przyjęciu. Odbywają się wspólne spotkania, zabawy,
festyny. Młodym ludziom stara się też ukazać historię
i kulturę kraju i najważniejsze miejsca regionu,
gdzie są goszczeni. Temu wszystkiemu towarzyszy
wspólna modlitwa, medytacja i czytanie Słowa
Bożego. Królują: dobroć, miłość – oczywiście w
odpowiednim tego słowa tutaj znaczeniu do Boga i
bliźniego, przyjaźń, miłosierdzie, radość, szczęście.
Młodość obecna jest w każdym niezależnie od daty
urodzenia zapisanej w dowodzie osobistym. Nic
nikogo nie dzieli, a wprost przeciwnie – łączy. Chwile
te są niezapomnianym przeżyciem dla każdego ich
uczestnika. We wszystkim tym bierze udział lokalna
społeczność, a zwłaszcza, co nie powinno dziwić
młodzież. Właśnie podczas tego czasu zawieranych
jest wiele przyjaźni.
O przygotowania dbają organizatorzy
wydarzenia na niższych szczeblach- zarówno
kościelne, jak też samorządowe przy pomocy
wolontariuszy.
Oglądając powitanie Papieża Franciszka w
Krakowie przez młodzież, te setki tysięcy, a może
nawet ponad milion osób, a następnie niedzielną
Mszę Świętą w Brzegach miałam mieszane uczucie.
Wielu zaskoczonych moimi słowami zapyta mnie,
dlaczego nie odczuwałam radości podobnie, jak tamci
młodzi ludzie, dla których to jedno z najważniejszych
przeżyć w życiu? Jak w ogóle mogłam mieć prawo do
„mieszanych odczuć”? Odpowiedź jest prosta: bolało
mnie, było mi przykro, bo popatrzyłam w przyszłość,
co po Światowych Dniach Młodzieży?
Co zobaczyłam?
Właśnie przerażające jest to, czego nie
zobaczyłam!
Nie było miłosierdzia w stosunku do bliźniego,
który według Pisma Świętego i nauczania Kościoła
Katolickiego jest naszym bratem.
Nie było miłości na świecie i pokoju.
(c. d. na str. 5)
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(ze str. 4)
Nie było sprawiedliwości społecznej, o której tyle
mówi do nas Papież Franciszek. Zamiast tego:
nienawiść, ból, wojny, brat przeciwko bratu, obłuda,
wyzysk społeczny, w dalszym ciągu coraz większa
przepaść pomiędzy bogatymi, a biednymi i pełne
hipokryzji twarze rządzących, którzy, gdy tylko coś
złego ma miejsce potrafią wylewać „krokodyle łzy” i
pięknie mówić.
Właśnie, dlatego oglądając te wszystkie
relacje, będąc ich świadkiem było mi przykro.
Młodość jest piękna, pełna ideałów, marzeń o lepszym
świecie, że są na nim ludzie chcący naprawdę jego
dobra, zmiany, a my możemy w tym pomóc. Niestety
życie weryfikuje to wszystko i pokazuje, że wcale tak
nie jest. My młodzi nie mamy na to szansy, nawet
najmniejszej, i nie jest tak z naszej winy! Nie pozwolą
na to rządzący, tak naprawdę każdego szczebla,
największe światowe koncerny, pieniądz, banki,
politycy, rządy państw – w tym tych najbogatszych,
UE, Bank Światowy, NATO, czy nawet i za to zaraz
posypią się na moją głowę gromy, że wymienię ONZ
i wiele innych organizacji międzynarodowych. Nie
pozwolę też hierarchowie kościelni najważniejszych
religii (może po za Buddyzmem, ale to jest przede
wszystkim filozofia). Mówiąc o katolickiej to niestety
sam Papież Franciszek to za mało zwłaszcza, gdy
głoszone przez Niego słowa o tym, że kościół powinien
być ubogi, sprawiedliwy, miłosierny, kapłani wyjść
do ludzi, stać się bardziej ludzcy wywołuje u wielu z
nich purpurę na twarzy z wściekłości, a On sam jest
dla nich niczym heretyk. Jednym słowem na zmianę,
o którą apeluje Papież Franciszek – chyba dziś ostatni,
z przynajmniej jeden z ostatnich sprawiedliwych
ludzi na świecie, a wierzą w to miliony młodych
nie pozwoli światowa finansjera. Dlatego właśnie
szlak mnie trafiał widząc nadzieję tych młodych i
wiarę w to wszystko, że mogą coś zrobić dla świata
zwłaszcza mając oparcie w Papieżu Franciszku, bo
wiem, że nic nie zrobią. Nie zrobią mimo najlepszych
i największych chęci, bo wyżej wymienieni na to nie
pozwolą, a będzie wprost przeciwnie. Niestety mimo
wielu pięknych słów przez nas wypowiadanych i
głoszonych na świecie nie przestrzegane są ani prawa
Boskie ani ludzkie!
Anna Hudyka
Str. 5
Asociación Polonesa
Nicolás Copérnico
Invita a toda la colectividad al almuerzo de primavera que realizaremos en nuestra sede sita en
Monseñor Marcon 2956 San Justo
Domingo 18 de Setiembre de 2016
12 hs. misa
13 hs. almuerzo
Costo por persona $ 250 - entrada, 2 platos - café c/
tortas -incluye bebidas.
Por grupo familiar 4 personas $ 200 c/u.
Como siempre contaremos con la presencia de
nuestro ballet “Stokrotki “ y sorpresas.
Agradecemos la presencia de todos los polacos,
sus descendientes y amigos que gusten disfrutar
de estos eventos.
Tel. para reservas 4651-5019 Sábados de 15 a 20
hs. o mensaje: a correo electrónico : micielica@
yahoo
Su Comisión Directiva.
Muchas gracias.
Maria Micielica.
PAGO DE SUSCRIPCIÓN AL
GŁOS POLSKI POR TRANSFERENCIA
BANCARIA
UNIÓN DE LOS POLACOS DE LA
REPÚBLICA ARGENTINA
Banco Comafi - sucursal Botánico
Cta. Cte. 0470 01587 - 2
CBU 2990047504700158720004
CUIT 30 52850721 9
Después de realizar el depósito o transferencia por favor
escannear el ticket y enviar a: secretaria@upranet.com.ar
colocando en Asunto: PAGO GLOS POLSKI
Muchas gracias!
Str. 6
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Domingo 14 de Agosto de 2016
Bajo el cielo de Ludmila
Un recorrido por los campos de exterminio que flagelaron a la humanidad. Una crónica que intenta describir aquello que no tiene palabras.
por María Laura Favarel / La Capital
Son las 10 de la mañana y ya hace calor. Veo una explanada, frente a mí... un campo verde brillante salpicado de construcciones. Son galpones de ladrillo y
techos a dos aguas. Podría ser un paisaje inspirador
si esos galpones no estuvieran rodeados por alambres
de púa, que en su momento fueron electrificados. En
la entrada, el cartel en letras de hierro donde se lee
aquella absurda frase: “El trabajo los hace libres”. Es
sábado 30 de julio y estoy parada frente a uno de los
campos de exterminios más cruentos de la historia
de la humanidad: Auschwitz, a sólo 66 kilómetros de
Cracovia.
Empiezo el recorrido junto con una pareja argentina, otra de italianos y un grupo grande de adolescentes provenientes de Malta que estaban allí para participar de la Jornada Mundial de Juventud junto al Papa
Francisco. Como cualquier otro chico estos jóvenes
llegaron al lugar charlando entre ellos y sin prestar
demasiada atención a lo que vendría.
Cuando nos calzamos los auriculares para escuchar la explicación del guía polaco, que hablaba en
inglés, las palabras resonaron fuertes, contundentes y
frías: “No vamos a visitar un museo. Vamos a recorrer
un cementerio, el lugar donde perdieron la vida millones de personas. Les pido respeto”. Se produjo un
profundo silencio y los jóvenes cambiaron el gesto,
la mirada.
Atravesamos juntos ese pórtico tan conocido por
las películas y los documentales, con esa inscripción
(5216)
tan cínica que repugna. En Auschwitz cada uno de los
pabellones está conservado como hace 70 años cuando en esos espacios se exterminaba, se torturaba, se
denigraba a las personas.
Nada más cruzar el umbral y ver aquellas “barracas” viene a mi memoria Ludmila...
Ludmila Dabrowski de Moszoro, una mujer polaca que vivía en Rosario y sobrevivió a los campos
de exterminio Auschwitz y Birkenau, situados a tres
kilómetros uno de otro. La entrevisté para este diario,
hace años, tiempo antes de que muriera.
Sus palabras recogidas en un grabador, en el living
de su casa, que fueron publicadas en un reportaje en
2005 cobraron vida allí. Caminé recordando cada suceso, cada padecer de ella en este lugar del mal.
Al entrar impresiona el alambrado de púas. El cerco eléctrico que separaba —de algún modo— la vida
y la muerte. O eso que era peor que la muerte.
Ludmila me había contado cómo una noche en que
el “Kapo” de la barraca ya dormía se atrevió a salir al
exterior a respirar un poco de aire. Divisó la chimenea
del crematorio, que funcionaba las 24 horas, y volvió
a sentirse abatida al mirar esos alambres de púa tan
altos que la ahogaban. Sin embargo, esa noche miró
más arriba y fijó su mirada en las estrellas y en la luna,
y de pronto, en el fondo de su corazón, se sintió libre.
En ese instante se dio cuenta de que en su interior
estaba la posibilidad de seguir viva y de no perder
la esperanza y descubrió que ella era dueña de ese
mundo, el propio, y que nadie, por más brutalidad que
quisiera imponerle, podría quitarle aquel tesoro. “Me
envolvió una profunda paz y una seguridad maravillosa que afianzaron aún más mi fe y mi amor a Dios”,
pensó Ludmila en ese contexto tan terrible.
Ludmila podía mirar la luna, las estrellas como
tantos seres humanos que eran libres. Ese fue un momento muy especial y lo rememoró con emoción durante el reportaje. “Sentí que Dios estaba a mi lado y
que me daba las fuerzas”, me dijo.
Las palabras del guía me trajeron al presente. En
ese momento estaba mostrando las camas cuchetas
con colchones de paja donde dormían entre tres y cuatro personas amontonadas. “Estaban llenas de piojos y
las ratas hacían de las suyas”, me había revelado ella.
“Algunas noches cantábamos, eso era lo más lindo”.
En la siguiente habitación se pueden ver los baños,
grandes lavatorios, y lo que llama la atención ahora
son las pinturas en las paredes: alegres y tiernas, que
hicieron los prisioneros en este lugar del terror. Luces
en la oscuridad del odio. Una muestra de que muchos
de ellos estaban, sin dudas, más allá.
(cont. pag. 7)
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(de pag. 6)
Str. 7
palos de amasar... todo lo que hacía falta para preparar la comida y que jamás pudieron utilizar.
Después venía el despojo de la ropa: todos vestirían uniformes rayados. Luego, desamparados de lo
único que les quedaba como propio: el cabello.
En uno de los pabellones se puede ver con dolor y
horror una montaña de pelo. Sí, cabello humano, trenzas largas como usaban las mujeres, cabellos rubios,
morenos y canos. Todos amontonados. Los nazis los
vendían a fábricas de tejidos que los utilizaban para
alfombras. Cuando el ejército liberó los campos se
encontraron 7,7 toneladas de cabello humano.
Saqueados, comenzaba la selección: los hombres
y las mujeres fuertes por un lado y por el otro las embarazadas, los niños y los ancianos. Este último grupo sería encaminado directamente a la cámara de gas.
Sin miramientos, sin la más mínima compasión. Médicos y soldados dictaminaban la capacidad que tenía
cada persona de seguir viviendo. Si era útil al “sistema” podría vivir, si no, no había nada más que hacer.
No puedo dejar de pensar en este grupo de “marginados”: los niños, los viejos, las embarazadas. Los
mismos que hoy el sistema considera tantas veces
La bajada del tren
inútiles. Los niños explotados, las mujeres víctimas
Birkenau es uno de los campos de concentración más de trata, los viejos anestesiados en los asilos, solos
grandes que existieron. No terminó de construirse y abandonados, a veces también aniquilados con la
porque terminó la guerra. Hoy se conservan apenas eutanasia. ¿Será que algo de la mente de aquellos bruruinas. Allí los alemanes tiraron abajo las tres cáma- tales asesinos de Auschwitz sigue vigente hoy?
ras de gas que tenían y el crematorio. Además, como
las barracas eran de madera, las quemaron enseguida Dentro de la cámara de gas
cuando supieron que avanzaba el ejército enemigo.
En Auschwitz se conserva la cámara de gas, pero
Sin embargo, existen todavía las vías del tren en en Birkenau sólo se pueden ver escombros de esa
el que ingresaban a los prisioneros y un vagón de ga- maquinaria de matar.
nado en los que los trasladaban y donde muchos mo- Adentro el techo es bajo, no hay ventanas y se
rían. Parados junto a las vías el guía explica: “Aquí pueden ver todavía los huecos donde se colocaban las
bajaban los prisioneros que llegaban desde toda Eu- “duchas” con el veneno que en pocos minutos mataba
ropa. Los primeros fueron los intelectuales, docentes a miles que estaban hacinados en ese lugar tenebroso.
y sacerdotes polacos, pero después los nazis se dieron En 20 minutos (una eternidad tal vez) podían morir
cuenta de que este era el mejor lugar para exterminar miles de personas. Una manera “rápida” de deshacera los judíos y llegaban de a miles...”. En ese cam- se de los no aptos.
po comenzaba el proceso de denigración. “Bajamos Antes de entrar, si tenían uniforme, tenían que dedel tren, nos desnudaron en medio de un frío polar y járselo a las mujeres que se ocupaban de lavarlos para
después nos dieron los uniformes rayados”, me dijo que les sirvieran a otros prisioneros. Y luego, otro
Ludmila en aquella entrevista.
equipo de reclusos debía recoger los cadáveres para
Primero les sacaban lo que traían consigo: las vali- introducirlos en el crematorio. Unos hornos que tamjas, la ropa, los zapatos y los enseres que las mujeres bién se pueden ver.
llevaban para cocinar. Sin dudas ellos creían que iban Hay, además, un pabellón que era algo así como la
allí a vivir.
cárcel para los presos “peligrosos”. Eran todos aque Todas las cosas materiales eran enviadas a otros llos que planeaban algún escape o que habían ayudapaíses, pero muchas quedaron en esas tierras. Por eso do a otros a salir de ese infierno. Allí los sometían a
en el museo de Auschwitz están expuestas miles de torturas y luego los llevaban al patio donde los mataollas y se pueden ver pelapapas, ralladores, cucharas,
(cont. pag. 8)
Sigo el recorrido. Es muy fuerte, conmovedor, ver
las cosas materiales que se conservan en el museo de
los millones que fueron trasladados al campo de exterminio. Detrás de gigantescas vidrieras se pueden
ver valijas con los apellidos de las familias a las que
pertenecieron, cientos y miles de pares de zapatos de
hombres, mujeres y niños deportados. Son calzados
de la época, botas con cordones y hasta sandalias con
tacos... Ellos creían que iban a vivir a un campo de
trabajo. ¿Cómo imaginar que les esperaba la muerte, y
antes, la vejación y la peor de las torturas? Esa muerte
no llegaría rápido. Primero la denigración absoluta.
Todo paso a paso, lentamente. Todo pensado por un
genio maldito que dejó claras muestras de hasta dónde puede llegar la mente humana cuando es perversa.
“Si el hombre es capaz de tanta maldad yo creo
que también es capaz de muchísima más bondad. A
mí esto me sirvió para pensar que mi vida no puede
seguir igual y que tengo que trabajar por el bien”, escuché decir a María Florencia, una chica mexicana
que había terminado el recorrido.
Str. 8
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(de pag. 7)
ban contra un paredón que se conserva y sobre el que
se apoyó el Papa Francisco para rezar.
Ludmila me había contado que ellos no podían ver
ese patio porque todas las ventanas que daban a ese
lugar estaban tapadas con maderas, como lo vi ese
sábado. Pero sí escuchaban perfectamente los gritos,
las respuestas humanas a las torturas bestiales, y los
disparos.
En ese pabellón está la cárcel donde falleció un
mártir católico, el sacerdote Maximiliano Kolbe. La
ley de los alemanes era que por cada preso que se
fugara del campo tenían que morir diez de sus compañeros. Hicieron el sorteo y uno de los elegidos era
un padre de familia que comenzó a llorar pensando en
su esposa e hijos. En ese momento Kolbe se ofreció a
reemplazarlo diciendo: soy sacerdote católico.
No se sabe por qué, pero aceptaron la propuesta
y fue llevado a una celda a morir de hambre en un
subterráneo junto con los otros nueve prisioneros. Lo
increíble es que a Kolbe no le minaron el ánimo. Se
dice que incluso les daba fuerzas a los demás, rezaba
con ellos y hasta cantaba. Poco a poco él y sus compañeros fueron muriendo, pero el sacerdote seguía con
vida.
Como los guardias necesitaban esa cárcel para
otros presos lo mataron con una inyección de cianuro
en el corazón. Fue el 14 de agosto de 1941. Tenía 47
años. Imposible no detenerse ante esa pequeña celda que lleva un cartel con una reseña de la vida de
Kolbe, donde también hay flores y velas encendidas.
Un lugar que llama al recogimiento y al respeto ante
la grandeza de ese hombre en medio de tanto odio y
muerte.
Memoria, siempre
El recorrido por el campo termina en las barracas
donde hacían dormir a los niños. Muchos de los que
recorremos el lugar no podemos más. Los adolescentes que entraron distraídos ahora tienen la cabeza gacha, las chicas lloran.
En su expresión muestran, sin filtros, el dolor que
todos contenemos. El guía agradece el respeto.
Casi todos los polacos tienen algún familiar fallecido en ese lugar. Es el caso de Lukas, nuestro guía,
que tuvo a su bisabuelo en Auschwitz.
Así entendí claramente por qué el Papa Francisco
visitó en silencio este lugar. Lo intento, pero comprendo que no hay palabras que permitan describir el
horror.
Francisco eligió la oración profunda, el silencio,
pero días más tarde, ya en Roma, dijo: “Mirando
(5216)
aquella crueldad, en aquel campo de concentración,
he pensado enseguida en la crueldad de hoy, que se
asemeja: no así concentrada como en aquel lugar, sino
por todas partes en el mundo; este mundo que está
enfermo de crueldad, de dolor, de guerra, de odio, de
tristeza. Y por esto siempre les pido una oración: ¡que
el Señor nos dé la paz!”.
Silencio atronador
El rabino argentino Abraham Skorka hace muchos
años que es amigo personal de Jorge Bergoglio, hoy
Papa argentino. Fue una de los invitados especiales
que el pontífice quiso que lo acompañara a su visita al
campo de exterminio de Auschwitz, en el marco de la
Jornada Mundial de la Juventud que tuvo lugar del 26
al 31 de julio en Polonia.
En diálogo con Más contó que el Papa lo llamó el
mes pasado para su cumpleaños, como suele hacer,
y entonces: “Hablamos de muchas cosas, y me pidió
que lo acompañe a Auschwitz”. En esa conversación
el Papa le comentó: “Me voy a comportar de la misma manera que hice en Armenia y voy a mantenerme
en silencio. Quiero tener esa misma actitud en Auschwitz... no hablar y rezar. Mi contestación fue que
esta actitud significaba todo”, expresó Skorka.
Para el rabino este silencio dijo muchas cosas ...
fue atronador, “un llamado al mundo para que nos
despertemos y no permitamos que esto vuelva a ocurrir”, puntualizó. Y contó que el Papa expresó claramente lo que opina sobre la Shoa (la aniquilación
sistemática de los judíos) y el horror de Auschwitz,
en un capítulo del libro que escribieron juntos, Entre
el cielo y la tierra, donde Bergoglio expresó una frase
clara y contundente: “Cada judío que se exterminaba
era una cachetada a Dios”, recordó.
“En el siglo XX hubo terribles genocidios, no
quiero quitar importancia a los otros, pero la Shoa fue
algo muy especial, fue una industria preparada para
matar gente. Auschwitz es un sinónimo de la Shoa”.
Skorka resaltó que el Papa “dice más con sus acciones que con sus palabras. El poder de sus gestos
es muy fuerte y con este silencio que mantuvo en el
campo de exterminio transmitió un gran mensaje a la
humanidad, ante el horror. Manifestó la imposibilidad
de decir algo cuando uno está en Auschwitz”.
Quien fue Ludmila
Ludmila María Dabrowski nació en Lvov, Polonia, en
1917. Mientras estudiaba en la universidad estalló la
Segunda Guerra Mundial, con la invasión de Polonia
por parte de la Alemania nazi y por su entonces aliada
(cont. pag. 9)
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Str. 9
(ze str. 8)
Unión Soviética.
Ella era una joven estudiante de ciencias políticas
y participaba de la resistencia polaca, como la mayoría de los de su edad. Se ocupaba de la distribución de
una publicación clandestina que le valió la persecución de la NKVD soviética.
En mayo de 1940 Ludmila cruzó a la zona ocupada por los nazis, y un año más tarde fue detenida por
la Gestapo en Cracovia. Luego de casi dos años de
cautiverio en la cárcel de Montelupich, donde fue torturada, fue enviada a Auschwitz Birkenau. Allí, como
todos, sufrió torturas, hambre, fue sometida a trabajos
forzados y vivió los peores momentos de su vida. En
enero de 1945 los prisioneros se encontraron con que
no estaban los brutales soldados nazis. Habían huido de los campos de concentración porque la guerra
había terminado. Entonces empezaron a caminar sin
ropa, sin comida, sin agua, y con temor, porque tampoco estaban seguros de qué había ocurrido.
Ludmila se dio cuenta de que no podía volver a su
amada Polonia porque los comunistas la volverían a
encarcelar o perseguir. Por eso se escapó caminando
y en tren, a escondidas siempre, hasta Italia.
Ahí se incorporó a la unidad del ejército polaco al
mando del general Anders y pudo llegar hasta Inglaterra, donde había muchos polacos y estaba el gobierno
polaco en el exilio.
Entonces conoció a su esposo, también polaco,
Casimiro Víctor Moszoro, con quien emigró en 1947
a Rosario. Aquí nacieron sus cuatro hijos y hoy es la
ciudad de sus nietos que hablan polaco gracias a esta
abuela que les enseñó su lengua natal.
A pedido de sus hijos narró, con mucho esfuerzo,
un libro llamado Memorias 1939-1945. Relatos sobre
la guerra y las persecuciones, los campos de concentración —inclusive Auschwitz— y el traumático final
de la contienda mundial de su autoría donde relata su
impresionante experiencia de vida.
Falleció en Rosario, en octubre de 2012.
Fuente: http://www.lacapital.com.ar/bajo-el-cieloludmila-n1207280
Material remitido por Bartolomé Moszoro
CONVOCATORIA A LA REUNIÓN
ANUAL INFORMATIVA
En cumplimiento de lo dispuesto en el Art.
14 – I, de los Estatutos de la Asociación de EX COMBATIENTES POLACOS EN LA REPUBLICA
ARGENTINA la Comisión Directiva convoca a los
Señores Socios a la Reunión Anual Informativa a
realizarse el sábado 1 de octubre 2016 a las 17:00
hs. en la sede propia c. Borges 1818 – PB 2 de la
Ciudad Autónoma de Buenos Aires, para considerar
el siguiente ORDEN DEL DÍA.
1. Constitución de la Reunión Informativa y elección
de dos asociados para firmar el Acta, conjuntamente con el Presidente y el Secretario de la Comisión Directiva.
2. Homenaje a la memoria de los Socios Fallecidos.
3. Lectura de Memoria y Balances, informe del
Sr. Presidente, y Tesorero: Estado de Situación Patrimonial, Estado de Recursos y Gastos, Anexos. Informes de la Comisión Revisora de Cuentas, y del Contador Certificante,
todo ello correspondiente al balance cerrado
al día 31 de marzo 2016.
4. Renovación en la composición de la Comisión Directiva.- 5. Mociones Libres
6. Cierre de la Asamblea.
Firman por la Comisión Directiva
Adalberto Chelmicki Secretario
Buenos Aires, 2 de agosto 2016
Francisco Slusarz
Presidente
Nota: Las Asambleas deben realizarse en el lugar, día
y hora fijados si se encuentran presentes la mitad más
uno de los asociados; pasada media hora de la señalada, sin conseguirse ese quórum, la Asamblea podrá
sesionar válidamente si se cuenta con un número de
asociados no inferior al total de miembros titulares de
los órganos de administración y de fiscalización. Para
poder asistir a la Reunión Anual Informativa los Srs.
Socias y Socios deberán estar con sus cuotas pagas al
mes de septiembre 2016.-
Str. 10
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Życie zmienia się tylko raz
Monika Owczarek
Wyjechał z Nowej Soli 35 lat temu. Dzisiaj wrócił po
latach z piękną córką Argentynką. Józef Stawecki w
rozmowie z nami opowiada o tym, co go wygoniło w
daleki świat, dlaczego akurat do Argentyny i co czuje
będąc dziś w Nowej Soli.
Monika Owczarek: Pana historia jest niesamowita.
Przyjechał pan do naszego miasta z drugiego krańca
świata. Dlaczego wyjechał pan z Nowej Soli, w jakich okolicznościach do tego doszło i dlaczego aż do
Argentyny?
Józef Stawecki: (śmiech) Jak dorosłem, to zaczęło
mnie bardzo ciągnąć w świat. Chciałem gdzieś wyjechać, zobaczyć więcej. Moja młodość to były jednak
trudne czasy w Polsce. Nie mogłem dostać paszportu.
Nie wiadomo było, jak się zabrać do zorganizowania takiego wyjazdu. W końcu w 1979 r. zawziąłem
się i na poważnie zacząłem przygotowywać podróż.
Chciałem koniecznie do Argentyny, bo tam mieszkała
moja chrzestna i jeszcze inna rodzina, która wyjechała na długo przed wojną. Chrzestna wyjechała kilka
lat wcześniej, była już dojrzałą kobietą. Poznała tam
swojego męża i już została. Wiedziałem, że bliscy
tam są i pamiętają o nas, bo za czasów komuny wysyłali nam paczki, zwłaszcza wujek Pedro czyli Piotrek. U nas przecież niczego nie było. Pracowałem w
Dozamecie jako tokarz o niczym już nie myślałam,
tylko o wyjeździe. Przez dwa lata nie brałem urlopu, wszystko sobie kumulowałem, dobrałem jeszcze
bezpłatnego i wyruszyłem w świat. Miałem dwa i pół
miesiąca, żeby pozwiedzać i wrócić. Nie uciekałem z
Nowej Soli z powodu pracy, czy biedy. Tak jak wszyscy stałem kilka godzin po kostkę masła czy cukier,
ale moja rodzina dawała sobie radę. Ciągnęło mnie
po prostu w świat. Tutaj bardzo dużo się piło, siedziało po knajpach, takie to życie było bez marzeń, możliwości. Nie chciałem tak, ciągnęło mnie do innych
krajów.
Jak to się stało, że tyle pańskiej rodziny wyjechało
(5216)
do Argentyny i to jeszcze w czasach przedwojennych?
Kiedy nastały czasy sowieckie, zaczęło się tam trudno żyć. Na przełomie wieków wiele osób szukało dla
siebie nowego miejsca. Tak było i z moja rodziną.
Dochodziły słuchy, że dobrym pomysłem jest wyjazd
do Ameryki Południowej, gdzie nowi osadnicy dostają ziemię. Część moim przodków zaryzykowała,
załadowali się na wielki statek i popłynęli. Wszystko, co mieli, sprzedali, żeby opłacić podróż. Nie było
mowy o powrocie. Tam miał być nowy, lepszy świat.
Z tego, co się dowiedziałem, polskim osadnikom było
w Argentynie ciężko. Nowy kraj, język i w dodatku
na krańcu świata. Ale sobie poradzili. Czasami lepiej uciec jak się źle dzieje, niż zostać i cierpieć. Do
dzisiaj w Argentynie jest Dzień Osadnika Polskiego.
Jesteśmy jedyną narodowością mającą w tym kraju
swoje święto. Do Argentyny przyjechało na przełomie wieków tysiące Polaków i nie tylko, bo docierały
różne narodowości z Europy. Powstało nawet polskie
miasto.
Ja urodziłem się w miejscowości Nowosiółki w Puszczy Białowieskiej, dziś to tereny Białorusi. Kiedy
miałem dwa latka, dziadek powiedział, że tutaj, gdzie
żyjemy, to już chyba nie będzie Polski, zabrał rodzinę
i wyjechał na zachód. Tak znaleźliśmy się w Nowej
Soli. Część rodziny jednak została w Białorusi, mamy
z nimi kontakt. Za kilka tygodni wybieramy się tam
na wesele.
W jaki sposób dotarł pan do Argentyny i jak to się
stało, że pan wyjechał w podróż życia i z niej już
nie wrócił?
Wyjechałem z Polski w 1981 roku w październiku.
Postanowiłem popłynąć statkiem. To był ogromny
statek handlowy Mieszko I. Dzisiaj już go nie ma.
Na pokładzie było 12 różnych narodowości. Płynęło
się wspaniale, niczego nam na statku nie brakowało. Podróż trwała miesiąc. Po drodze zawijaliśmy do
wielu portów, zwiedzałem, chłonąłem świat, byłem
przeszczęśliwy. Na miejscu w Argentynie dotarłem
do swojej rodziny. Kiedy tam byłem wybuchł w kraju
stan wojenny. Wszyscy się wystraszyliśmy. Doszedłem do wniosku, że nie ma po co wracać. Ale wciąż
nie zakładałem, że tam zostanę na zawsze. W styczniu jednak poznałem piękną kobietę, córkę Włochów,
która urodziła się w Argentynie. No i zakochałem się,
a miłość potrafi pokonać wszelkie trudności, nawet
językowe (śmiech). Poznanie przyszłej żony było kolejnym argumentem, żeby tam zostać. Tym bardziej,
że mijał kolejny rok, a w Polsce nie było lepiej. Kilka
(c. d. na str. 11)
(5216)
(ze str.10)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
miesięcy później demokratyczny prezydent Argentyny dał tym, którzy w Argentynie są już długo, możliwość zamieszkania na stałe. W ten sposób zostałem
Polakiem na stałe mieszkającym w Argentynie w
turystycznym mieście Mar del Plata we wschodniej
Argentynie, w prowincji Buenos Aires, nad Oceanem
Atlantyckim. Miasto moje liczy około 550 tys. mieszkańców, jest w nim siedziba polskiego konsulatu honorowego.
Poznał pan kobietę swojego życia, dostał zgodę na
zamieszkanie. Jak dalej toczyło się pana życie w
Argentynie?
Po trzech latach od mojego przyjazdu wzięliśmy
ślub. Przyszło mi tam zostać, no i dobrze, no i trudno (śmiech). Oczywiście była możliwość powrotu
do Polski, ale nie wiedziałem, co dalej miałbym w
kraju robić. Z Dozametu dostałem pisemko, że mnie
zwolnili. Zacząłem żyć nadzieją na dobre życie w
Argentynie. W Nowej Soli byłem tokarzem i w tym
samym zawodzie dostałem pierwszą pracę w Argentynie. Robiliśmy matryce do rakiet tenisowych. To w
mojej argentyńskiej firmie skonstruowaliśmy specjalną maszynę do robienia dziurek w obręczy rakiety
i kół w rowerze. Nauczyłem się języka, nie było to
trudne, tym bardziej, że byłem zakochany w Argentynce. Miałem więc doping i motywację. Niestety nastał kryzys gospodarczy i zakład zaczął mieć kłopoty.
Wszystkie warsztaty się zamykały, mój też. Byłem
zmęczony i zrezygnowany, mimo wszystko w obcym
kraju. Nie byłem wprawdzie budowlańcem, ale mój
wujek się tym zajmował. Wciągnął mnie w budowanie specjalnych betonowych, zbrojonych konstrukcji,
sklepień. Dopiero po nas wchodzili murarze i budowali dalej. To była dobra praca. Kupiłem działkę
i zacząłem budować dom. Jeszcze nie było okien, a
my z żoną już w nim zamieszkaliśmy. Żyliśmy przez
chwilę trochę z myszkami, ale myszki szybko wyszły
i dom był już tylko nasz (śmiech). Uważam, że ciężej
się żyło naszym ojcom niż nam. Nie było źle. Urodziły nam się dzieci syn ma dziś 28, a córka Sonia, która
teraz ze mną przyjechała, 25 lat. Oboje są wykształceni. Syn jest informatykiem i nie ma problemów z
pracą, córka kończy studiować stosunki międzynarodowe. Moja żona przeszła właśnie na emeryturę, a ja
muszę jeszcze rok popracować.
Str. 11
już gra reprezentacja lub jest ważny mecz ligowy, to
są pustki wszędzie. Zdecydowanie są bardziej zakręceni na punkcie piłki niż Polacy. Moim zdaniem aż
za bardzo, czasami mnie to męczy. Zresztą ja wciąż
kibicuję swojej drużynie czyli Dozametowi. Nie wie
pani, jak im teraz idzie? Za czasów młodości byłem
lekkoatletą i reprezentowałem Astrę. Nie mam jednak
wyjścia i muszę oglądać piłkę. Jak są jakieś mistrzostwa, to kibicuję jednak Polsce, moje dzieci Argentynie. Oni są Argentyńczykami, nie mam do nich o
to pretensji. Zresztą bardzo słabo mówią po Polsku.
Gdybym był gospodynią domową, może byłoby inaczej. Zresztą polski jest dla nich bardzo trudny.
Argentyńczycy to naród interesujący się najbardziej
swoimi sprawami. W wiadomościach nie ma wiele tematów z zagranicy. Czasami krótkie wzmianki o tym,
co w Boliwii czy Chile. Mogłoby się wydawać, że
Argentyńczycy są bardzo religijni jak to narody Ameryki Południowej, ale nie do końca tak jest. Mają własnego papieża, jednak nie cieszą się z tego, tak jak my
Polacy, kiedy był Jan Paweł II. U nas była solidarność,
jeden cel, wielkie emocje, papież był ojcem narodu,
pilnował żebyśmy się nie pogubili. W Argentynie odbiór papieża Franciszka jest taki sam, jak w naszym
kraju. Długo też Argentyńczycy nie rozumieli, o co
chodzi z uchodźcami. Nie wiedzieli, dlaczego kraje
europejskie obawiają się fali uchodźców. Dopiero od
niedawna zaczynają rozumieć problem. Do Argentyny zresztą też dotarło nieco uchodźców. Nie zostali
długo. U nas jest za mało pieniędzy. To wprawdzie
bardzo daleko i może się wydawać, że niezywkle
egzotycznie, ale w Argentynie żyje się podobnie jak
w Polsce. Trzeba pracować, uczyć się i starać. Tylko
miasta inne, większe i bardzo betonowe. W mieście
nie ma zieleni, parków, skwerów tylko wszędzie dom,
fabryki, ulice, samochody.
Córka przyjechała do Polski pierwszy raz, jakie
wrażenie zrobiła na niej ojczyzna taty?
Sonia bardzo chciała przyjechać ze mną. Tłumaczyliśmy jej w domu, że będzie miała ciężko, bo nie zna
języka. Ona się jednak uparła. Mówi dobrze po angielsku i jak trzeba, to radzi sobie w tym języku. Córka mówi, że język polski jest bardzo siłowy, że dużo
siły wkładamy w mowę. Według niej hiszpański sam
wypływa z ust, jest prosty w wymowie. Kiedy siedzimy rodzinnie, to Sonia rozumie krótkie zdania. Kiedy
Jacy są Argentyńczycy, co lubią, co ich bawi?
trzeba, pomaga sobie rękami. Syn był w Polsce dawArgentyńczycy są otwartym, wesołym narodem. no temu, kiedy miał siedem lat. Niewiele dziś z tego
Uwielbiają piłkę nożną. Wszędzie, na każdym skwe- pamięta. Córce bardzo podoba się Nowa Sól. Jest
rze, placu, w każdej bramie mali chłopcy kopią piłkę. zachwycona zielenią, bo w Argentynie jest jej mało
(c. d. na str. 14)
W telewizji też stale lecą mecze piłki nożnej. A jak
Str. 12
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(ze str.11)
a poza miastem stepy. Dlatego zabieramy ją do lasu,
biega za grzybami, jagodami, nie może się nacieszyć.
Poznaje nowosolską rodzinę, dziadka, wujków, ciocie. Dziadek jest pod takim wrażeniem wnuczki, że
zapomniał brać lekarstwa (śmiech). Jedziemy jeszcze
z Sonią do Krakowa, Zakopanego nad Dunajec i na
Mazury. Chcę jej pokazać jak najwięcej Polski, bo nie
wiadomo czy kiedyś jeszcze przyjedzie.
Od pana ostatniej wizyty w Nowej Soli w 2004 r.,
wiele się zmieniło. Czy tęskni pan za Polską, za
Nową Solą?
Od czasu, kiedy ostatnio byłem, bardzo wiele się
zmieniło, to aż niesłychane. Zaskoczę panią, ale nie
jest to dla mnie wielkim szokiem, bo stale śledzę
miasto przez internet. Oglądam sobie port, Park Krasnala, strefę, centrum. Często rozmawiam ze swoim
bratem Jurkiem. Raz nawet przyleciał do mnie do Argentyny, ale narzeka, że bardzo długo się leci. Faktycznie długo, bo bezpośrednio 14 godzin, a z przesiadkami nawet kilkadziesiąt. Staram się być blisko
Polski, zawsze rano czytam polskie gazety internetowe. Tłumaczę z polskiego na hiszpański artykuły dla
mieszkających tutaj Polaków. Działam w tamtejszej
Polonii, co sprawia, że jestem bliżej ojczyzny. Zrobiłem nawet własne kino, w którym raz w miesiącu
wyświetlamy polskie filmy. Kobiety przynoszą wtedy
ciasto, jest kawa, herbata, czasami polska wódka. Tęsknię za Nową Solą, za rodziną, przyjaciółmi, lasami,
jeziorami, jedzeniem, zapachem. W Nowej Soli bardzo dużo się zmieniło, to zupełnie inne miasto, moje
stare, a jakby nowe. Nowosolan też inaczej pamiętam. Za czasów mojej młodości dużo się piło, bardzo
dużo. Teraz poziom życia poszedł w górę, bardziej się
wszystko szanuje. Lepiej jest. Mimo wszystko czuję emocje, gdy idę nowosolskimi ulicami. Spotykam
dawnych znajomych, nawet swojego nauczyciela
wf. Spotkałem się z prezydentem i wiceprezydentem
miasta, byłem u dyrektora muzeum, chcę zebrać jak
najwięcej historii miasta dla moich dzieci i wnuków.
Najwięcej czasu spędzamy z bliskimi. Karmią nas
tak, że chyba już po nas widać (śmiech). Wszystko
nam smakuje wędzone kiełbasy, ryby, itd.
Może jeszcze pan wróci do Polski.
Nie, na pewno już nie wrócę. Życie kompletnie zmienia się tylko raz. Ja zacząłem wszystko od nowa i wystarczy. Tam mam swoje powołanie. Dobrze jest, jak
jest.
Fot: Józef Stawecki wraz z córką Sonią spędzą całe wakacje w Polsce
Źrodło: http://tygodnikkrag.pl/index.php/rozmowa-felie-
ton-krotko/item/2468-zycie-zmienia-sie-tylko-raz
(5216)
Wanda-Misiones
Wanda festejó su 80 Aniversario a pleno con un programa rico en actividades recreativas, culturales y
deportivas, entre las cuales tuvo lugar un Torneo Internacional de Danzas, el 10° Encuentro Internacional
de autos antiguos, una bicicleteada de 60 km, noche
de Folkclore, cena gourmet, Noche de Reinas (Miss
Wandita y Miss Wanda), misa en la histórica capilla
Madre de Dios Częstochowa, exhibición de fotografías del concurso organizado por la Dirección Municipal de Cultura y el acto central como cierre de los
eventos en el Club Social y Deportivo Argentino-Polaco llevado a cabo el lunes 15 de Agosto (día en el
que se conmemora todos los años el aniversario de
Wanda recordando a aquellos laboriosos agricultores
polacos que llegaron a esta localidad de Misiones un
15 de agosto de 1936 y que marcaron el rumbo para
que hoy la antigua colonia se haya convertido en una
incipiente y progresista ciudad).
Agradecemos desde la Redacción del Głos Polski –
La Voz de Polonia a Mónica Migueles, Directora de
Cultura de Wanda, por el material remitido y a Maria Norma Jejer por brindarnos su colaboración y el
contacto local.
Compaginación de la nota: Maria Zeman
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
¡Comienza el Circuito Polaco!
Str. 13
Menú:
*gaseosa libre, entrada de empanada, gulasz c/puré
(opción pollo con papas noisette), café y helado :
$200 por persona.
*menú infantil: pancho + gaseosa chica + helado: $60
por persona.
*buffet: vino, cerveza, gaseosas / aguas chicas, tortas.
Pueden seguir al Circuito Polaco en Facebook en:
https://www.facebook.com/CircuitoPolaco/
Enrique Mackiewicz
Cel: 15-59612251
OGNISKO POLSKIE
86 Rocznica Istnienia
1930-18-10-2016
La Sociedad Polonesa de San Martín será la organización que realizará la apertura del Circuito Polaco,
festejando con un almuerzo su 67ª Aniversario.
Esta iniciativa busca reforzar la unión entre los miembros de la colectividad polaca de las distintas organizaciones que están en la Ciudad de Buenos Aires y
alrededores. La intención es que los polacos podamos
conocer los diversos clubes que existen, que cada sociedad pueda mostrar sus instalaciones y su trabajo
por mantener las costumbres polacas y que se fomente la colaboración entre los clubes.
El evento será el domingo 18 de septiembre de 13 a
17 hs, con un almuerzo que contará con los shows de
Julia Bielewicz, el Ballet Zaloty y el Starszy Nasz Balet. El club está situado en Ambrini 750, San Martín
(entre Lincoln y Juárez), a una cuadra de la estación
San Martín del Ferrocarril Mitre (ramal José León
Suárez).
Para participar del festejo es necesario hacer reserva.
Esta debe realizarse a: 15-5925-9794 de 17 a 20 hs.
/polonesasanmartin@gmail.com / Facebook: Sociedad Polonesa de San Martín (para coordinar modalidad de pago).La capacidad del salón es limitada, por
lo que sugerimos que hagan sus reservas con tiempo.
Zarząd Stowarzyszenia “Ogniska Polskiego”, serdecznie zaprasza na obiad z okazji
86 rocznicy założenia Stowarzyszenia; organizujemy w dniu 09 października 2016 r.
z następującym programem:
Godz. 11.00 -Dziękczynna Msza Święta w Ko
ściele Polskim ul.: Mansilla 3847, CABA
Godz. 13.00 - Obiad w siedzibie Stowarzyszenia ul.: Gorriti 3972, 1 piętro, CABA.
Okolicznościowe przemówienia
Część artystyczna: Nasz Balet i Nasz Balecik
Prosimy o zgłoszenia na tel.: 4862 9993 w każdy piątek od godz. 18.00 de 23.00 lub na tel.
prywatny p. Krystyna: 4709 5354, p. Laura:
4657 3370.
Str. 14
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Wizyta przedstawicieli Konferencji Rektorów Akademickich Szkół
Polskich (KRASP) w Argentynie.
(5216)
wiednikami z Universidad de Belgrano, Universidad
del Salvador (USAL) oraz Uniwersytetem Buenos
Aires - Wydziałem Ekonomii.
W Pałacu San Martín, zostały podpisane porozumienia między KRASP a jej argentyńskimi odpowiednikami: Międzyuniwersytecką
Radą Narodową zrzeszającą uczelnie publiczne (CIN) i Radą Rektorów Uczelni Prywatnych (CRUP).
W dniach 14 – 18 sierpnia przebywała w Buenos
Aires Buenos Aires delegacja KRASP z Przewodniczącym - prof. Wiesławem Banysiem, Rektorem
Uniwersytetu Śląskiego, Wiceprzewodniczącym prof. Marcinem Pałysem, Rektorem Uniwersytetu
Warszawskiego, Wiceprzewodniczącym - prof. Stanisławem Bieleckim, Rektorem Politechniki Łódzkiej oraz dr Joanną Gocłowską - Bolek, Pełnomocnik
Przewodniczącego KRASP ds. Ameryki Łacińskiej
i Dyrektor Centrum Studiów Latynoamerykańskich
Uniwersytetu Warszawskiego (CESLA).
W uroczystości podpisania porozumienia uczestniczyli ze strony argentyńskiej Przewodniczący CIN
- dr Guillermo Tamarit oraz Przewodniczący CRUP
- dr Hector Sauret, dr Albor Cantard, wiceminister
Edukacji i Sportu, Sergio Canú, Dyrektor Generalny Sekretariatu Stosunków Instytucjonalnych MSZ
RA; radca minister Gustavo Vivacqua, szef gabinetu
Sekretariatu Stosunków Instytucjonalnych MSZ RA
oraz amb. Mauricio Wajnrot, dyrektor Departamentu ds. kultury MSZ RA. Obecni byli przedstawiciele
Ambasady RP w Buenos Aires.
Ponadto polscy rektorzy odbyli szereg spotkań w
uczelniach argentyńskich oraz podpisali listy intencyjne i porozumienia o współpracy ze swoimi odpo-
W USAL zorganizowano sesję, podczas której rektorzy polscy przedstawili reprezentowane przez siebie uczelnie. Została otwarta wystawa poświęcona
200-leciu istnienia Uniwersytetu Warszawskiego, a
rektor USAL - dr Juan Alejandro Tobías został uroczyście odznaczony medalem Senatu Uniwersytetu
Warszawskiego.
Na Wydziale Prawa USAL odbył się także wykład dr
Joanny Gocłowskiej-Bolek nt. polskiej transformacji
gospodarczej.
Delegacja KRASP gościła także na spotkaniu z Polonią w Bibliotece im. Ignacego Domeyki w Domu
Polskim w Buenos Aires.
źródło: http://www.buenosaires.msz.gov.pl/
Zobacz także:
http://www.noticias.uai.edu.ar/bienestar/cooperaci%C3%B3n-internacional/acuerdo-de-cooperaci%C3%B3n-interuniveristaria-entre-polonia-y-argentina/
http://www.crup.org.ar/noticias/argentina-y-polonia
-acuerdan-cooperación-interuniversitaria.aspx
La Voz de Polonia
Głos polski
Versión Digital
http://lavozdepolonia.com.ar/
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Memorias
EUGENIO ZACHARKO
Str. 15
Con el fin de traer a su familia, solicitó un préstamo
bancario para hacerles llegar los pasajes.
En su país, Eugenio fue despedido por sus compañeros de escuela con una bella canción. Acompañados por un tío viajaron en tren hasta Varsovia luego a
Gdynia, frente al mar Báltico los niños lloraron junto
a su madre cuando se embarcaron con destino a Inglaterra. Allí abordaron el buque Almanzora hasta el
puerto de Buenos Aires.
Finalmente llegaron a las costas de Comodoro Rivadavia para reunirse con el padre, al comienzo vivieron en una casa frente al faro San Jorge. No fue fácil
adaptarse a la vida en tanta soledad y el viento eterno,
sentían gran nostalgia por su familia y su tierra, la que
se agrandaba ante la proximidad de cada fiesta navideña y las Pascuas.
Luego de un tiempo, se trasladaron al Km 8 en el
“Campamento de los Locos”.
A causa del frío y grandes nevadas, los alumnos concurrían a la escuela desde la primavera hasta el otoño.
La maestra de música de la escuela N° 50 descubrió
el talento de Eugenio para el canto y lo invitó a formar
un dúo con la niña Adela Koslowski.
En la Escuela Fábrica se recibió de Medio Oficial
Mecánico, fue docente en el mismo establecimiento y
jefe de Mantenimiento la planta de cemento.
En 1949 contrajo matrimonio con Adela, continuaron
viviendo en el pueblo petrolero de Km 8 en el cual
nacieron sus dos hijos: Susana y Daniel.
Al fin de la cena, el matrimonio solía entonar las canciones que aprendían escuchando la radio. En el silencio de la noche los vecinos aplaudían y ovacionaban,
disfrutando del espectáculo. Uno de ellos se acercó
para invitarlos a integrar el coro San David, perteneciente a la colectividad galesa, en el que participaron
durante años.
Escribió el libro “Historia de un inmigrante” relatando los recuerdos de su infancia en Polonia y sus años
en Comodoro Rivadavia.
Consideraba que la ciudad es abrigo de su gente, en
ella tuvo posibilidades de estudiar, trabajar, formar su
familia y encontrar amigos.
Partió el 26 de julio del presente año, después de haber compartido largos años junto a su esposa Adela,
quien hoy se encuentra acompañada por su hijo, cinco
nietos y diez bisnietos. La hija Susana ha partido hace
unos años.
(Fragmento del libro De sol a sol)
María Teresa Dittler
Eugenio nació en 1924 en la ciudad de Ustrzyki Dolne, al sureste de Polonia.
Su familia estaba formada por los padres y un hermano. El padre trabajaba en una refinería de petróleo
cerca de la ciudad. En la década del 30 la compañía
debió cerrar por razones políticas, dejando a muchos
hombres desocupados. Por este motivo decidió emigrar en busca de trabajo y vivienda para trasladar luego
a su familia.
Al llegar a Buenos Aires, en el Hotel de Inmigrantes conoció a un ucraniano que había sido contratado
para trabajar en la Compañía Ferrocarrilera de Petróleo de Km 8. Así fue como decidió obtener un pasaje
en barco con destino a Comodoro Rivadavia, en este
pueblo se alojó en un hotel céntrico, a los pocos días
caminó hasta la planta industrial, obteniendo trabajo Fot. octubre 2014 (foto Dr. Dominik Czapigo. Fundación Karta)
y vivienda.
Str. 16
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
ALMUERZO EN OGNISKO
POLSKIE
El domingo 14 de agosto asistimos a la misa en la
iglesia Nuestra Señora de Guadalupe, oficiada por el
Rdo. Padre Javier Solecki para celebrar la “Asunción
de la Virgen María” y conmemorar el “Día del
Soldado Polaco”.
Luego nos reunimos en Ognisko Polskie para
compartir el tradicional almuerzo.
El Sr. Jorge Dylinski nos invitó a ponernos de pie para
entonar los Himnos “Nacional Argentino” y “Jeszcze
Polska nie zginęła”.
Ante la ausencia de la Sra. presidente Krystyna
Wardyga de Ferrari, de vacaciones en Polonia
junto a su esposo, nos saludó la Sra. Elena Curbelo
Białobrzeski de Baez Peña. Nos dio la bienvenida,
agradeció la presencia de autoridades eclesiásticas y
culturales, socios y amigos.
Como es tradición en esta casa, hizo referencia a las
efemérides:
(5216)
El 15 se celebra la Asunción de la Santísima Virgen
María y se conmemora el “El Día del Soldado Polaco”
para honrar a los caídos en la victoriosa batalla de
Varsovia (1920) durante la guerra polaco-soviética.
Leyó un texto escrito por San Juan Pablo Segundo:
“Fue un gran triunfo del Ejército Polaco, tan grande
que no pudo ser explicado de un modo puramente
natural, por eso quedó designado como “El Milagro del
Vístula”. Yo nací en el tiempo en que los bolcheviques
marchaban sobre Varsovia, y por ese motivo, llevo en
mí, desde el nacimiento, una deuda de gratitud hacia
aquellos, quienes entonces asumieron el compromiso
de la lucha y vencieron a costa de sus propias vidas”
- Creo que en este tono de confesión íntima, el Papa
nos habla de una deuda de gratitud que hay que saldar.
No sólo con palabras sino con actos -Agregó la Sra.
Elena.
Hemos sido convocados para honrar la vida, que es
un don y una tarea al mismo tiempo. Si bien no todos
fuimos llamados para misiones extraordinarias, sí para
realizar las pequeñas cosas de todos los días con amor
servicial y responsabilidad. Mañana toda Polonia se
pondrá de pie, para rendir homenaje a los soldados
que derramaron su sangre en aras de la libertad de la
Patria. Los invito a unirnos con un minuto de silencio.
Al finalizar se escuchó el aplauso de los presentes.
El 17 se conmemora el paso a la inmortalidad del
Libertador Gral. Don José de San Martín, fallecido en
Francia en 1850. Argentina ha honrado con el título
de “Padre de la Patria” a quien fuera el máximo héroe
militar en la Gesta de la Independencia.
El 1º de agosto de 1944 tuvo lugar el Levantamiento
de Varsovia. La nación polaca perfectamente
organizada, salió de la clandestinidad y enfrentó a
los invasores nazis. Luego de 63 días de lucha fueron
derrotados, pero sentaron un fecundo precedente.
Hoy les rendimos honor y recuerdo eterno.
A continuación tomó la palabra el vice presidente de
SPK Sr. Antonio Kałuda:
-Buenos días –Dijo - no voy a repetir lo que ya
dijeron, hablo como hijo de un ex combatiente. No
debemos olvidar que es un día muy especial, voy a
expresar mis sentimientos sobre la batalla de Varsovia
(1920):
No solo iban por Polonia, los soviéticos querían
imponer la ideología comunista en Europa, para
este propósito necesitaban llegar hasta Alemania.
Varsovia fue el obstáculo en el camino. Polonia fue
otra vez la muralla de contención, lamentablemente
los aliados no recordaron este episodio en la mesa de
(cont. pag. 17)
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(de pag. 16)
Str. 17
Ciekawe witryny w
Yalta (1945).
internecie
Durante 123 años los polacos se mantuvieron en pie
gracias a la fortaleza patriota y la religión católica.
Cuando vemos el país que tenemos en el día de hoy,
debemos mirar lo que hicieron nuestros antepasados
y preguntarnos qué estamos haciendo por las futuras Ramón Méndez
generaciones.
The Witcher 3: Crónica de una
adaptación
Finalmente la vicepresidente Sra María Prediger de
Zbuczynski, solicitó la presencia del Padre Solecki
para la bendición de los alimentos.
Integrantes de la comisión directiva comenzaron a
servir el almuerzo en un clima cordial, de camaradería
y amistad. Para finalizar hubo lotería, deliciosas tortas
y café.
María Teresa Dittler
Crear un mundo como este en el que habita Geralt
de Rivia es algo relativamente sencillo. Basta con
dibujar un mapa ficticio e idear un par de enfrentamientos feudales, criaturas mitológicas de todo tipo y
un puñado de aventuras para los personajes. Es algo
que hemos visto en infinidad de obras de fantasía heroica. Sí, cuando se piensa en el género es inevitable
rememorar grandes obras como Canción de Hielo y
Fuego (George R.R. Martin, 1996-presente), El Señor
de los Anillos (J.R.R. Tolkien, 1954) o Crónicas de la
Dragonlance (Margaret Weis y Tracy Hickman, 198485), por citar unas cuantas. Pero, al mismo tiempo,
es importante no olvidar que hay infinidad de obras
menores que intentan hacerse un hueco en el mercado a base de repetir una y otra vez las estructuras ya
asentadas. En ocasiones, los autores consiguen crear
una obra que destaque sobre las demás, pero lo más
habitual es que el esquema básico se repita con una fidelidad casi enfermiza. Presentación, nudo y desenlace, que se extienden por tantos libros como el público
les permita crear.
Lejos de ser una crítica, el párrafo anterior no es más
que una constatación de un hecho, porque es lo que
el público potencial pide y es a lo que los autores,
en muchas ocasiones, tienen que ceñirse. Incluso el
mismísimo Stephen King tuvo que pelearse con sus
editores para que le dejasen completar su épica La
Torre Oscura (Stephen King, 1982-2012). Por mucho
que fuese la obra de la que más orgulloso está el autor norteamericano, era la que menos se vendía y sus
editores lo empujaron durante décadas a seguir otros
(cont. pag. 18)
Str. 18
(de pag. 17)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
derroteros.
En este panorama comercial, en el que lo más importante es la inmediatez de resultados, lo que ha conseguido Andrzej Sapkowski rompe con todo lo establecido en el mercado de los best-seller. En 1990,
Sapkowski se limitó a escribir una sencilla serie de
cuentos breves sobre un cazador de monstruos llamado Geralt de Rivia. Historias cortas, simples, que
quieren ser autoconclusivas e incluso ceñirse a los estándares de esa fantasía heroica que comentábamos
antes. Es un mundo de estriges y enanos, de elfos y
espectros, en el que un cazador de monstruos nos da
lecciones de moralidad y, mediante sutiles paralelismos, nos presenta una crítica a la política y los estratos sociales de la época. Se trata de un universo tan
profundo y tan elaborado que consigue trasmitir toda
su vitalidad a través de las escasas páginas de cada
relato, capaz de transportar al lector a un universo tan
vivo e intenso que lo difícil no es entrar en él y asimilar sus reglas, sino salir de él y olvidar que ese reglamento tan particular existe. Precisamente, fue esa
ruptura con todo lo que era la narrativa del género
hasta la fecha lo que provocó que aquella obra se quedase encerrada en las bibliotecas polacas, sin que el
resto del mundo pudiese disfrutar de ella.
Además de ese universo rompedor, Sapkowski tuvo
el acierto de introducir en sus obras la cultura y mitología eslavas. Una forma de dar una vuelta de tuerca
a las historias tradicionales para que viviesen una segunda juventud literaria, de tal modo que las nuevas
generaciones pudiesen conocer la tradición sin tener
que remontarse a textos antiguos. Esto, como es lógico, traía consigo graves problemas de cara a llevar las
cinco novelas y dos recopilatorios de relatos a otros
países. Tal es así, que la última novela de la serie, La
dama del lago, se lanzó en Polonia en 1999, mientras
que en España tendríamos que esperar hasta 2002,
que fue cuando nos llegó El último deseo, un libro
lanzado en su país natal en 1993 y segundo recopilatorio de relatos por orden cronológico (pese a que
a nosotros nos llegó antes que La espada del destino,
que se lanzó en Polonia en 1992). Una década de retraso en toda la franquicia que, echando la vista atrás,
y analizando los datos, parece mucho tiempo… pero
la versión inglesa ha corrido mucha peor suerte: El
último deseo no se tradujo hasta 2007 y La dama del
lago no les llegará hasta 2017.
El retraso en el mercado británico y norteamericano
es la constatación innegable de que el gran público
suele ser reacio a esas rupturas de la norma. Se daba
por sentado que a nadie le interesaban las aventuras
(5216)
de un brujo que vagaba por territorios marcadamente polacos, enfrentándose a criaturas de mitologías
desconocidas y ofreciendo sátiras contemporáneas
de un país tan alejado del propio. Pero también es la
constatación innegable de que los videojuegos se han
convertido en un sector tan grande y globalizador que
puede llegar a influenciar a otros mercados tradicionales. Y es que si el mercado anglosajón pueden disfrutar ahora de las novelas de Sapkowski es, única
y exclusivamente, gracias al gran éxito de la trilogía
creada por CD Projekt RED.
Cuando visité la extinta Games Convention de Leipzig en 2007, se podía observar en el recinto la gran
inversión realizada para promocionar un desconocido
título llamado The Witcher. La impresión que me dejó
aquel juego fue tal que no tardé en lanzarme a leer las
novelas en las que se basaba. Era el comienzo de un
viaje que sirvió para que muchos abriesen los ojos
ante una franquicia desconocida, que ni las adaptaciones televisivas, ni las cinematográficas habían conseguido sacar de su país natal.
The Witcher arrasó en PC, con cientos de premios a
juego del año, pero a día de hoy es poco más que un
título menor tras las infinitas mejoras de The Witcher
2 y la titánica labor llevada a cabo en The Witcher 3.
Si en la primera entrega, CD Projekt RED opta por
ser precavida y limitarse a los acontecimientos de las
novelas,sin vincular en exceso el argumento (es decir,
se cogían personajes, mitología, enemigos y entornos,
pero la historia seguía sus propios derroteros, como
un breve relato más), en los siguientes capítulos fueron poco a poco perdiendo el miedo y arriesgándose
a ahondar en la gran épica narrativa de Sapkowski.
Adaptarse o morir
Jakub Szamałek fue uno de los guionistas de la franquicia y, en las numerosas entrevistas que concedió,
confirmó siempre que la diferencia de medios (videojuegos y libros) les dio mucha libertad para continuar
la historia donde la dejó Sapkowski. Lógicamente, se
mantuvieron coherentes con las novelas originales, de
tal modo que el usuario siempre pudiese reconocer el
universo y la firma del autor, pero al mismo tiempo
profundizaron y completaron los huecos que dejaba
Sapkowski de forma atractiva para el usuario. Sin embargo, para nosotros, la gran diferencia entre juegos
y libros se encuentra en el elemento cultural polaco.
Tal y como hemos dicho anteriormente, Sapkowski
introduce infinidad de referentes culturales polacos
que, según el caso, se pueden transmitir con mayor o
menor acierto a otros mercados. Como es lógico, CD
Projekt RED mantuvo ese espíritu en sus juegos, con
(cont. pag. 19)
(5216)
(de pag. 18)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
infinidad de referencias a la literatura, historia, filosofía, mitología y cultura de Polonia, pero también a
la de todo occidente. En The Witcher 3 nos podemos
encontrar incluso retorcidas narraciones del cuento de
Caperucita que a buen seguro causarían pesadillas a
más de un niño.
La diferencia radica en que CD Projekt RED, al contrario que muchas otras compañías, es muy consciente
de que lo que funciona en Polonia no necesariamente ha de funcionar en otros mercados. La traducción
puede ser compleja cuando se ve involucrada una lengua minoritaria como la polaca, por lo que invirtieron en traductores internos que, lejos de limitarse a
realizar una traducción directa de todas esas referencias (o incluso juegos de palabras y chistes) al inglés,
apostaron por reescribir algunos diálogos y misiones
secundarias, de tal modo que funcionasen igual de
bien en inglés que en la lengua polaca original. Esto,
tal y como el propio Szamałek comentaba en una entrevista a Big Head Mode, no implica una pérdida del
mensaje, sino que supone jugar a un título ligeramente diferente para que el producto funcione igual de
bien en polaco que en inglés. Y con este sencillo detalle, consiguieron que el videojuego tuviese el calado
internacional que no alcanzaron ni las novelas, ni las
series, ni las películas de esta franquicia, hasta el punto de convertir a The Witcher en uno de los productos
de los que más orgullosos se sienten en Polonia.
En España, por una vez, hemos sido unos privilegiados. Mucho antes de que a CD Projekt RED le importase el mercado internacional, ya disfrutábamos
en las novelas de las excelentes traducciones de José
María Faraldo. Precisamente, el traductor español
hizo lo que Szamałek comenta con orgullo que hicieron sus traductores internos: adaptar el texto con
suma sutileza para lograr que funcionase igual de
bien en el territorio español, un mercado tan rico y
variado como el de los países eslavos. De este modo,
matices como usar «lobisome», término gallego para
«hombre lobo», permite que lo que podría ser un
relato tradicional con criaturas típicas adquiera tintes
de historia propia, cercana a los diferentes pueblos y
mitologías de un territorio distinto al original.
Sin duda, esa es una de las mayores dificultades de
afrontar un producto como la franquicia The Witcher.
Si ya la versión novelizada cuenta con infinidad de referentes, la localización del juego pone sobre la mesa
una ingente cantidad de elementos culturales y literarios a tener en cuenta y que se deben trasladar adecuadamente. Porque en The Witcher 3 no todo se reduce
a una misión principal, sino que el carácter narrativo
Str. 19
del juego hace que hasta la misión secundaria más
ridícula tenga un principio, un desarrollo y un desenlace del que se podría hacer un juego completo, una
expansión o incluso una película. Es la traslación perfecta de novela a obra videolúdica, la recreación absoluta de un universo con vida que, del mismo modo
que rompía con los mecanismos básicos de la literatura tradicional, rompe con los pilares establecidos en
el género del rol. No todo es hacer de recadero, recoger cosas, entregar cartas o matar a unos enemigos;
en The Witcher 3 cada historia es, como en la misma
vida, una historia completa en la que nos involucraremos sin remedio y en la que nuestras decisiones
pueden tener consecuencias de las que nos podremos
arrepentir en algún momento. Porque, al igual que en
una buena épica literaria, todas y cada una de nuestras
acciones nos van marcando el camino, hasta el punto
en que los últimos compases del juego nos recordarán
nuestros errores y nuestros aciertos.
De entre todas las complicaciones traductivas que
puede tener adaptar esta obra a otros mercados, hay
un punto de polémica con el nombre del bardo amigo de Geralt: «Jaskier». En español se mantuvo ese
nombre polaco, pero en inglés se tradujo por Dandelion, término que se conservó en la traducción de The
Witcher 2 con cierto rechazo por parte de los usuarios
que, acostumbrados a otro nombre de los libros, no
supieron reconocer a uno de los personajes más carismáticos e importantes de la obra de Sapkowski. Y es
que esto es algo que se debe tener en cuenta siempre
en toda traducción de un videojuego basado en una
novela: la traducción original se debe respetar tanto
como sea posible. En este caso, la interferencia del
inglés impidió que el usuario español pudiese reconocer al personaje, error que fue subsanado en The
Witcher 3.
Quiero aprovechar la ocasión para destacar las complejidades del polaco original. «Jaskier», en polaco,
tiene varias connotaciones. Lo primero que le viene a
la cabeza a un lector o usuario de ese país es la imagen
de una persona enérgica, con muchas ideas, ya que
«iskra» significa tener cierta «chispa» y este personaje
es, precisamente, un poeta muy romántico, encantado
de la vida y buscador de aventuras. El nombre lo
describía a la perfección. «Jaskier» también es una
planta con flores amarillas o blancas que, según el
diccionario PONS, sería «ranúnculo» o «ranunculus». Es por eso que en la versión inglesa se optó
por traducirlo por «Dandelion» («diente de león»),
priorizando el nombre de una planta de color alegre,
y en español se prefirió mantener el original. Eso sí,
(cont. pag. 21)
Str. 20
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
Para publicitar en Glos Polski: glospolski@gmail.com
(5216)
UWAGA!
ESCRIBANIA
STANKIEWICZ
Dr. Fernando Stankiewicz
Escribano - Titular - Abogado
Tel. 4372-6958 / 4371-0800
Fax: 4372-4962
Rodriguez Peña 382 - 3 „B”
Capital Federal
PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI
W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU.
Serdecznie dziękujemy
Redakcja
http://www.buenosaires.msz.gov.pl/
upranet.com.ar
Harcerstwo Argentyna
http://harcerstwoargentyna.blogspot.com.ar
POLONIA FÚTBOL CLUB
ARGENTINA
www.poloniafc.com.ar
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(de pag. 19)
hubiese sido buena idea adaptarlo ortográficamente,
ya que una jota en polaco se lee como si fuera una
i, por lo que la adaptación lógica del nombre sería
«Yaskier».
Str. 21
Resulta fascinante ver cómo la traducción del juego
a diferentes idiomas no solo permite que usuarios de
distintos países puedan disfrutar de una obra maestra
igual que lo hicieron los jugadores polacos, sino que
genera una dinámica muy positiva hacia el universo
del juego que, a su vez, desembocó en el lanzamiento de las novelas en muchos más territorios. Puede
que para muchos las encarnaciones jugables de Geralt sean más atractivas que sus aventuras en papel, o
que la grandiosidad del universo ofrezca más posibilidades en un videojuego que en una novela, pero es
innegable que ambos medios se retroalimentan y se
convierten en una unidad indivisible que ha permitido
crecer a diferentes industrias.
En este aspecto, resulta casi incomprensible que Sapkowski hubiese renegado en numerosas ocasiones
del videojuego alegando que una historia escrita por
otros autores en un medio diferente nunca podrá aspirar a ser una secuela oficial. CD Projekt RED le ha demostrado que sí podía serlo con un The Witcher 3 que
abandona los miedos argumentales de las dos primeras entregas para meterse de lleno en materia: Yennefer, Ciri, el Frío Blanco, la cacería salvaje, Nilfgaard,
Novigrado… Los polacos han dado una lección a
todo el mundo con Geralt de Rivia. Nos han enseñado
a estar orgullosos de nuestras tradiciones, a explotar
al máximo nuestras mitologías, a saber romper con
lo preestablecido para ofrecer visiones novedosas y
únicas de elementos supuestamente inmutables, a revolucionar géneros y a ser capaces de hacer maravillas con solo el deseo de querer hacer bien las cosas.
Quedarse con detalles como el downgrade gráfico o
la adaptación de algunas historias o nombres a otros
idiomas es perderse en el gran plano de lo que supone
The Witcher 3 para la industria del videojuego y para
la cultura en general.
La próxima parada será Cyberpunk 2077, un juego
de rol de lápiz y papel que había caído en el olvido
y que, si todo sale según lo previsto, podría resucitar
igual que lo hizo Geralt en 2007. A estas alturas, ya
nadie debería ignorar ninguno de los proyectos que
pueda tener CD Projekt RED entre manos. Ni siquiera
el mismísimo Sapkowski.
Los matices están muy presentes incluso en las criaturas, ya que todas las bestias del original presentan una intertextualidad notable por su conexión, ya
mencionada, con culturas y mitologías muy arraigadas. Aunque podríamos hacer un análisis profundo
de todos los nombres de las criaturas (y personajes,
lugares, etcétera) del juego, vamos a limitarnos a
ofrecer un ejemplo que transmite las complejidades
de la obra a la perfección: el basilisco. «Bazyliszek»
(que es su nombre polaco) es una criatura mítica que
fue inspiración en la literatura popular para muchos
autores de varias nacionalidades. En Polonia existe
una leyenda sobre el basilisco de Varsovia, una criatura gigante que tenía las alas de murciélago, la cola de
cocodrilo y las patas con garras. Toda persona a la que
miraba se convertía en piedra. Muchos hombres jóvenes y fuertes iban a matarlo a su calabozo, pero nadie
volvía con vida de allí. De hecho, al día siguiente aparecía una piedra en la puerta de sus casas. Una madre,
desesperada por la desaparición de sus hijos, cogió
un espejo para hacer frente al basilisco y así matarlo,
de forma similar a la Medusa. Una vez vencido el basilisco, todas las personas recuperaron la condición
humana que tenían antes de hacer frente a la criatura.
De este cuento proviene el dicho «tener la mirada de
basilisco» o, como diríamos en español, «matar con
la mirada». Un lector o jugador español no tiene en
mente esta historia a la hora de hacer frente a estas
criaturas, lo que provoca que su bagaje cognitivo le
lleve a pensar en otras mitologías o encarnaciones y,
por ende, es preciso tratar toda esa información con
criterio para transmitírsela al nuevo público receptor.
Por eso mismo, localizar un producto como The
Witcher 3 es una tarea titánica. Por un lado, está la
complejidad del texto original; por otro, la traducción
oficial de las novelas, con terminología ya asentada
que es necesario respetar; y además, hay que tener
cuidado de que las interferencias de la versión inglesa
no rompan más de la cuenta el paralelismo estableci- Ilustración exclusiva de la portada: Javier Vivar
do entre España y Polonia en las novelas previas a la Fuente:
http://www.startvideojuegos.com/the-wittrilogía jugable. En ese aspecto, The Witcher 3 ofrece cher-3-cronica-de-una-adaptacion/
un nivel de calidad elevadísimo, ya que se tomó buena nota de los errores de la segunda entrega y se pulió
al máximo el producto, dentro de lo posible, para trasladar adecuadamente el mensaje respetando la traducción de las obras originales.
Str. 22
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
ANDRZEJ SAPKOWSKI Biografia
Fot: Niccolò Caranti Andrzej Sapkowski na Lucca
Comics and Games 2015
Andrzej Sapkowski (ur. 21 czerwca 1948) - polski
pisarz fantasy. Urodził się i mieszka do dzisiaj w Łodzi. Ambasador Łodzi w walce o tytuł Europejskiej
Stolicy Kultury 2016. Od 9 lipca 2008 roku jest także
honorowym obywatelem tego miasta. Tytuł został mu
oficjalnie przyznany w listopadzie.
Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, z wykształcenia
jest ekonomistą i przez wiele lat pracował w handlu
zagranicznym.
(5216)
Jako twórca fantasy debiutował w roku 1986 na łamach „Fantastyki” opowiadaniem „Wiedźmin”, które zapoczątkowało cykl opowieści o białowłosym
pogromcy potworów, Geralcie z Rivii. Saga Sapkowskiego uznawana jest przez krytykę za literacki
fenomen lat dziewięćdziesiątych; każdy z jej tomów
zajmuje najwyższe miejsca na listach bestsellerów.
W roku 2002 ukazał się pierwszy tom trylogii husyckiej NARRENTURM, a później tomy kolejne: BOŻY
BOJOWNICY i LUX PERPETUA.
Oprócz cyklu wiedźmińskiego i trylogii husyckiej
Sapkowski jest też autorem eseju z mikropowieścią
ŚWIAT KRÓLA ARTURA. MALADIE oraz leksykonu literatury fantasy RĘKOPIS ZNALEZIONY W
SMOCZEJ JASKINI. Opowiadania spoza cyklu zostały zebrane w tomie COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ
ZACZYNA. W 2005 roku jeden z najwybitniejszych
polskich literaturoznawców i krytyków, prof. Stanisław Bereś, przeprowadził z Andrzejem Sapkowskim wywiad rzekę HISTORIA I FANTASTYKA,
a w roku 2009 ukazała się ostatnia powieść twórcy
„Wiedźmina”, ŻMIJA.
Andrzej Sapkowski jest laureatem wielu nagród literackich polskich i zagranicznych, w tym Paszportu
Polityki oraz pięciokrotnie nagrody im. Janusza A.
Zajdla - za opowiadania Mniejsze zło (1990), Miecz
przeznaczenia (1992), W leju po bombie (1993), oraz
powieści Krew elfów (1994) i Narrenturm (2002).
Jest drugim, po Jacku Dukaju najczęściej nagradzanym autorem w historii tej nagrody. W 2003 został
nominowany do Nagrody Literackiej Nike za Narrenturm.
sapkowski
Andrzej Sapkowski z Nagrodą im. Janusza A. Zajdla
- źródło - wikipedia
W czerwcu 2009 r. jako pierwszy nie anglojęzyczny autor został nagrodzony David Gemmel Award
for Fantasy za Blood of Elves - angielskie wydanie
pierwszego tomu sagi o wiedźminie Krew elfów.
Jego książki zostały przetłumaczone na blisko dwadzieścia języków: angielski, niemiecki, rosyjski, hisz(c. d. na str. 23)
(5216)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016
(ze str. 22)
pański, francuski, litewski, czeski, słowacki, ukraiński, portugalski, bułgarski, serbski, fiński, włoski,
szwedzki, holenderski, estoński, chiński, węgierski.
Na podstawie jego literatury powstały: komiks Wiedźmin (6 zeszytów w latach 1993-1995), film pełnometrażowy i serial telewizyjny Wiedźmin, gra fabularna Wiedźmin: Gra Wyobraźni oraz gra karciana. W
oparciu o cykl wiedźmiński powstała komputerowa
gra RPG Wiedźmin, której premiera miała miejsce
26 października 2007 roku, której Andrzej Sapkowski był konsultantem, Wiedźmin 2: Zabójcy Królów,
wydanej 17 maja 2011 roku oraz wydany przez Warszawskie studio CD Projekt RED Wiedźmin 3: Dziki
Gon 19 maja 2015 roku.
źródło - wikipedia
UWAGA!
PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI
W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU.
Serdecznie dziękujemy Redakcja
Str. 23
LLAVALLOL
Hacemos saber que en Asamblea Anual Ordinaria
realizada el 26 de junio de 2016, quedó constituida
la Comisión Directiva para el período
2016/2017.
Presidente,..............Ana Pawelek
Vicepresidente........Juan E. Borowiec
Secretario...............José Duszewski
Prosecretario...........José Korsak
Tesorero...................Renata Laziuk
Protesorero..............Ana Dlugozima
Vocales Titulares.....Irene Kazmierczak, Ana
Kazmierczak
Mónica Corvetto, Casimiro
Warzyca
Vocales Suplentes... Lucas Acosta, Alfredo Podrez
GŁOS POLSKI
Buenos Aires, agosto / sierpień- 2016
XCIV Nr 08 (5216)
GŁ O S P O L S K I
LA VOZ DE POLONIA
Registro Nacional de la Propiedad Intelectual Nr 5044120
Propietario: Unión de los Polacos en la Rep. Argentina
DIRECTOR: Ing. ENRIQUE MITTELSTAEDT
REDACCION: BARBARA BOŻENA SOBOLEWSKA
Comité de redacción:
Marysieńka Zeman y Enrique Mackiewicz
Fotografías: E. Kozł owski y K. Misa
Armado para Impresión: Michał Richter
Coordinación Gral de los sitios web: Maria Zeman
Redacción: Jorge L. Borges (ex Serrano) 2076
C1425FFB Buenos Aires
Tel/fax: (5411) 4774-3679 y
(5411) 4774-7621
Materiały nadesłane do publikacji nie zawsze odpowiadają
poglądom Redak­cji. Zastrzegamy sobie prawo do skrótów
otrzymanych artykułów oraz wprowadza­nia poprawek gramatycznych. Redakcja nie ponosi żadnej odpowiedzialności
za podpisane publikacje. Nie zwracamy ma­teriałów nie zamówionych.
Usługi korespondentów oraz pracowników
Głosu Polskiego są nieodpłatne.
CENY PRENUMERATY 2015:
Półroczna: $182.Numer pojedynczy: $31.CENA OGŁOSZEŃ:
Nekrologi: $150.CENY INNYCH OGŁOSZEŃ:
(w kancelarii)
glospolski@gmail.com
D. Juan B. Justo 4551 CABA
T. 4583 7673
M. info@promoonline.com.ar
Horario de atención
de la Unión de los Polacos en la Rep. Arg.
Secciones y Organizaciones que funcionan en
la sede
J. L. Borges 2076, Capital Federal.
- Secretaría: lunes a jueves 12:00 a 20:00 hs, viernes 09:00
a 17:00 hs. Tel. 4774-7621.
- Sección Cultural P.M.S.: martes y viernes 17:00 a 20:00.
Tel. 4774-7621.
-- Sección „Nasz Balet”: miércoles 19:00 - 21:00 y viernes
19:00 - 22:30.
- Biblioteka I. Domeyko: martes 14:30 a 17:30 y viernes
17:00 a 20:00. Tel. 4774-2212.
- Club Polaco: martes y viernes 15:00 a 20:00. Tel. 48990937, e-mail: klubpolski@hotmail.com
- Asociación Cultural Argentino - Polaca ACAP: martes y
viernes 15:00 a 20: 00. Tel. 4201 7733/4899-0937.
- Asociación „Polskie Stowarzyszenie Absolwentów” PSA:
martes y viernes 18:00 a 20:00, e-mail:
graduadospolacos@gmail.com
Asociación de Ex - Combatientes Polacos en la
República Aegentina
calle J. L. Borges 1818 Cap. Fed.
martes y viernes 16:00 - 21:00 hs
Tel. 4792-6317/4952-7687.
O
O
I
I
R
C A
A T
I
P
S IC
E L
B
U
P
La magia de la cocina polaca en
A TODAS
ASOCIACIONES
y SECplenoLAS
corazón
de Palermo:
CIONES,
A
NUESTROS
COLABORADOJ. L. Borges 2076 - tel: 4775-3950
RES, AUSPICIANTES
y LECTORES
info@krakow-resto.com.ar
El material a publicarse en nuestro periódico
Głos Polski deberá ser entregado preferentemente por correo electrónico a la siguiente dir.
glospolski@gmail.com hasta el día 10 para
ser incluido en el ejemplar del mes. Los anuncios
de eventos con fecha de ejecución deberán
entregarse con 40 días de anticipación a la fecha de realización del mismo, de lo contrario no
podemos garantizar su impresión en forma anticipada.
Muchas gracias, La Redacción.
Descargar